Eurodeputowana Lidia Geringer de Odenberg złożyła rezygnację
z członkostwa w SLD. Jej główną motywacją inspirującą Ją do podjęcia tej bardzo
trudnej decyzji jest poczucie niesprawiedliwości, powstałe na tle tzw.
zakulisowych gier i zabaw polegających na ukrytych intrygach, niedotrzymywania słowa
przez partyjnych decydentów i manipulowania przez nich w oficjalnych komunikatach,
że oni nieustannie mają rację.
Myślę, że decyzja Lidii jest pochopna ale nie pozbawiona
racji. Sam w przeszłości byłem obiektem takich intryg, które bulwersowały mnie
do Tego stopnia, że na pewien czas zrezygnowałem z członkostwa w partii i nazwałem
takie działanie ówczesnego SLD jako budowanie partii sekciarskiej. Byłem
przekonany, że ten okres mamy za sobą, ale kto wie, może się myliłem. W każdym
bądź razie zawsze traktowałem Lidię Geringer jako wzór aktywności w Parlamencie
Europejskim i rzetelności w wykonywaniu swoich parlamentarnych obowiązków, jako
osobę o wielkiej kulturze politycznej i jako osobę kreującą poglądy wyrażane przez europejską
lewicę.
Myślę, że SLD traci osobę wielkiego formatu, a dolnośląskie
SLD wyrazistą postać, która dodawała wiele punków naszej partii. A tych, którzy
mówią, że swój mandat Lidia zawdzięcza
SLD i jego działaczom, przestrzegam przed takim myśleniem, ponieważ moim
zdaniem wynik wyborczy Lidii Geringer jest 50 na 50 % jej zasługą, jak i zasługą
wielu działaczy SLD. Ale te 50% Lidii mogło zadecydować, że SLD do
Europarlamentu uzyskało 5 a nie 4
mandaty. Zresztą i tak wyszło na jedno, bo w konsekwencji i tak na obecną
chwilę ma 4 mandaty.
SZKODA!
Marek Dyduch